Połamali skrzydła „Ptakom”

I kto tu jest mistrzem? Mogą pytać zawodnicy ZAKSY, którzy pokonali aktualnego Mistrza Polski, Jastrzębski Węgiel 3:0. Można by powiedzieć, że nasi połamali skrzydła „Ptakom”.

Czas w siatkówce biegnie bardzo szybko, jeszcze nie umilkły echa po wygranej ZAKSY z Asseco Resovią, a już wszyscy komentują ogłoszoną w ostatni wtorek decyzję o wycofaniu najlepszej europejskiej drużyny z klubowych mistrzostw świata, które odbędą się w Brazylii. Prezes Sebastian Świderski ogłosił właśnie, że kędzierzynianie w daleką i trudną podróż w ogóle się nie wybierają.

– Niestety, patrząc na obecną sytuację epidemiologiczną na świecie, a także kwestie logistyczne wiążące się z wyjazdem drużyny do Brazylii, jesteśmy zmuszeni zrezygnować z udziału w turnieju. Dla nas kluczowe jest zdrowie i bezpieczeństwo drużyny. Do tego pamiętajmy o intensywnym kalendarzu meczów PlusLigi oraz spotkaniach Ligi Mistrzów – stwierdził „Świder” i tym samym zamknął wszystkie spekulacje dotyczące udziału ZAKSY w tym prestiżowym turnieju.

Skoro prezes mówił o rozgrywkach ligowych, to wszyscy pomyśleli od razu o hitowym spotkaniu, które odbyło się w hali Azoty w ostatnią środę. Mecze z Jastrzębskim Węglem stały się ostatnio niezwykle ważne. I, co nie jest miłe dla naszych kibiców, częściej były przez ZAKSĘ przegrywane, jak choćby ostatnie spotkanie o Superpuchar Polski przegrane0:3 czy też przegrana rywalizacja o tytuł mistrza Polski.- Nie rozpamiętujemy już Superpucharu. Mecz ligowy to coś innego – stwierdził Jurij Gładyr, który dobrych kilka sezonów grał w naszej drużynie. Czy tak samo myśli Ben Toniutti? To przecież ten rozgrywający prowadził ostatnio kędzierzynian do największych sukcesów w historii. Teraz po raz pierwszy zagra przeciwko klubowi, któremu zawdzięcza prawie wszystkie swoje sukcesy. Jeśli dodamy do tego, że Łukasz Wiśniewski też był kilka lat temu ważnym kędzierzyńskim graczem, to będziemy mieli kolejny mecz z cyklu ZAKSA kontra… była ZAKSA.

Środowe spotkanie, rozegrane awansem, jak cała 13. kolejka PlusLigi, było meczem o pierwsze miejsce w tabeli, a gospodarze dodatkowo walczyli o utrzymanie miana jedynej, niepokonanej drużyny rozgrywek.

Gospodarze w ostatnich meczach mieli największe kłopoty w pierwszych setach, które często przegrywali. – To się musi zmienić – mówił Łukasz Kaczmarek. No i od początku ZAKSA objęła prowadzenie. Silne ataki Olka Śliwki i Kaczmarka pozwoliły gospodarzom na objęcie czteropunktowego prowadzenia, a po nieporozumieniu między Toniuttim i Gładyremprzewaga wzrosła nawet do pięciu oczek. Czarno-pomarańczowi odrobili jednak dość szybko straty, a gospodarzom zacięły się karabiny i wszystkie strzały Kaczmarka czy Rejny były po prostu spudłowane. W końcu, po zabójczym serwisie Łukasza Wiśniewskiego goście wyszli na prowadzenie 18:17. Potem liczyły się już tylko serwisowe asy. Najpierw trafił w boisko najwyższy na placu gry Norbert Huber, a piłkę setową dla Jastrzębia wywalczył asem Fornal. W loteryjnej grze na przewagi kędzierzynianie obronili trzy piłki setowe, by po ataku Hubera wygrać partię 28:26. Kibice odetchnęli, zawodnicy przełamali klątwę pierwszego seta, ale do wygranej potrzeba było jeszcze dwóch setów.

W drugiej odsłonie rozpędzeni kędzierzynianie szybko objęli prowadzenie 5:1 i rozpoczęło się… dobijanie jastrzębskiej watahy. Łukasz Kaczmarek punktował z każdej pozycji, a w najciekawszej akcji meczu kapitalnie obronił atak wpadając w krzesełka. Sfrustrowani goście, co chwilę patrzyli w stronę ławki i trenera Andrei Gardiniego nie wiedząc, co tu się wyprawia. Nie poddawali się jednak i z wielkim trudem odrobili część strat. W samej końcówce z sześciopunktowej przewagi zostało tylko dwa oczka. W tej sytuacji pomógł gospodarzom Gładyr, który zaserwował kilka metrów za boisko, a sprawę dokończył Hadrava serwując w siatkę. – Bardzo dziękujemy – mogli powiedzieć gościom, gospodarze.

Mecz gra się jednak do trzech wygranych setów, a tu w trzeciej partii rogi pokazali goście. Rozpoczęli od prowadzenia 1:0 i ten punkt przewagi utrzymywali do stanu 11:10. Potem dołożyli jeszcze jeden punkcik, ale ZAKSA zniwelowała straty i wyszła na prowadzenie 14:13. Po kolejnych kilku akcjach na tablicy wyników wyświetlił się wynik 19:16. 19. punkt dla ZAKSY zdobył nie, kto inny, jak… Ben Toniutti. Były rozgrywający kędzierzynian tak ostro dyskutował z sędzią, że zobaczył czerwona kartkę, a gospodarzom dopisano punkcik. Jastrzębie doprowadziło jednak do nerwowej końcówki, w której co chwilę ktoś prosił o challange. W końcu, po kolejnym ataku Kaczmarka, w polu serwisowym znalazł się Marcin Janusz i to właśnie rozgrywający ZAKSY zakończył mecz asem serwisowym. MVP meczu został Norbert Huber, ale dla mnie bohaterem był właśnie Janusz, który swoją grą przyćmił samego Toniuttiego.

ZAKSA nie tylko pokonała mistrza Polski i zrewanżowała się za porażkę w Superpucharze, ale również utrzymała miano jedynej niezwyciężonej drużyny PlusLigi.

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Jastrzębski Węgiel 3:0(28:26, 25:22, 25:22)
ZAKSA: Kaczmarek (18 pkt.), Rejno (4), Janusz (4), Śliwka (6), Semeniuk (11), Huber (14), Shoji (l) oraz Kluth i Smith (1)

fot. zaksa.pl

REKLAMA



Protection Plugin made by Web Hosting