Powodzianie z Koźla: wygraliśmy w sądzie

Zakończył się wieloletni proces w sprawie odpowiedzialności za powódź w 2010 roku. Poszkodowani triumfują i tłumaczą, że orzeczenie z 12 października 2020 roku otwiera drogę do ewentualnych dalszych odszkodowań.

W poniedziałek 12 października przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu zakończył się wieloletni proces, w którym mieszkańcy Kędzierzyna-Koźla domagali się ustalenia odpowiedzialności miasta i powiatu za szkody wyrządzone w wyniki kataklizmu. Przedstawiciel grupy poszkodowanych Grzegorz Fuławka poinformował, że ostateczne orzeczenie jest zgodne z oczekiwaniami pozywających.

“W tym procesie powodzianie nie domagali się odszkodowań, a jedynie ustalenia solidarnej odpowiedzialności “miasta i powiatu” za szkody wyrządzone w wyniku tamtej powodzi, której ogromne rozmiary były wynikiem błędów popełnionych przez sztaby powodziowe “miasta i powiatu” – poinformował Grzegorz Fuławka za pomocą mediów społecznościowych. Dodał, że sprawa przeszła przez wszystkie szczeble procesowe w Polsce, czyli Sąd Okręgowy w Opolu, Sąd Apelacyjny we Wrocławiu oraz Sąd Najwyższy w Warszawie.

Jak informuje Fuławka, w ubiegłym roku Sąd Najwyższy uznał racje powodzian i skierował sprawę do ponownego rozpatrzenia w Sądzie Apelacyjnym we Wrocławiu. W tej sprawie kluczową rolę odegrała ekspertyza biegłych rzeczoznawców pod kierownictwem profesora Czesława Szczegielniaka.

“Aby rozwiać wszelkie wątpliwości, sąd we Wrocławiu dodatkowo dwukrotnie (rok 2020) przesłuchał prof Cz. Szczegielniaka – szczególnie pod kątem błędów popełnionych przez sztaby powodziowe, oraz błędy popełnione na etapie projektowo-budowlanym zarówno wałów przeciwpowodziowych, a także obwodnicy miasta, której konstrukcja również znacznie przyczyniła do ogromnych rozmiarów powodzi” – pisze Grzegorz Fuławka.

Zakończony proces otwiera drogę do ewentualnych indywidualnych procesów o odszkodowania za poniesione straty przez poszczególnych powodzian. Pytanie, czy takowe będą miały miejsce?

“Na dzień dzisiejszy trudno powiedzieć, gdyż to będzie zależało od decyzji indywidualnych poszkodowanych. Trzeba zaznaczyć, że pozwani mają również możliwość apelacji od tego niekorzystnego dla nich wyroku. Czy obecne władze “miasta i powiatu” zdecydują się na taką apelację, to również na razie jest niewiadome i zależy od ich decyzji. W tej sprawie nie zaistniały żadne nowe okoliczności, a Sąd Najwyższy precyzyjnie wyjaśnił wszystkie sporne zagadnienia.

Powodzianie przypominają, że w swym pozwie nie mieli pretensji, że na ul. Raciborskiej została założona zapora szandorowa odgradzająca przedmieście Koźla od miasta.

“Mieliśmy natomiast pretensje o to, że w tym samym czasie nie przekopano wału na potoku “Golka”, wału łączącego szandory z obwodnicą. Takie działanie zapobiegłoby spiętrzeniu wody na naszym terenie. Zrobiono to dopiero koparką w czasie kulminacji powodzi, gdy woda już zalewała Koźle Zachodnie. W tym samym czasie Odra płynęła znacznie niżej niż wynosił poziom wody na zatopionym terenie. Mało tego, zamiast spuścić wodę z zatopionego terenu do Odry, sztab kryzysowy skierował ciężki sprzęt do podnoszenia poziomu drogi Nr 418 (łączącej Koźle z Reńską Wsią) na ulicy Głubczyckiej. W rezultacie podnoszono poziom wody na już zatopionym terenie i przez takie błędne działanie dodatkowo zalane zostało Koźle Zachodnie” – przekonuje Grzegorz Fuławka.

REKLAMA



Protection Plugin made by Web Hosting