Zakładam rozwój, a nie zwijanie się miasta

Rozmowa z Andrzejem Chrzanowskim, kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta Kędzierzyna-Koźla.

– Od jak dawna należy pan do Prawa i Sprawiedliwości, partii z ramienia której kandyduje pan na prezydenta Kędzierzyna-Koźla?
– Do Prawa i Sprawiedliwości należę od około dwóch lat. Ważniejsze jednak od tego, jak długo jestem członkiem tego ugrupowania jest to, dlaczego do niego przystąpiłem. Przyznam, że nigdy wcześniej nie miałem specjalnych zamiłowań do polityki, aczkolwiek zawsze bliższe mi były ruchy patriotyczne i takie jednak, że „tu jest Polska”. Przekonało mnie działanie
PiS-u i to, co zaczęli robić w Polsce. Gdy rządziła Platforma Obywatelska, narzuciła Polakom pracę o kilka lat dłużej, przekonując że nie ma pieniędzy na utrzymanie wieku emerytalnego na dotychczasowym poziomie, skazując wielu ludzi de facto na pracę do końca życia. Po przejęciu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość okazało się, że jest inaczej i nikt, także z Zachodu, nie narzuca nam podnoszenia wieku emerytalnego. To przekonało mnie, że trzeba działać w kierunku racjonalnym, nie skazując ani nas, ani naszych dzieci na pracę do 70 roku życia. Te działania, które PiS wprowadza w Polsce z taką determinacją i skutecznością, mimo że spotykają one w wielu miejscach gigantyczny opór, skłoniły mnie do działania w tym ugrupowaniu. Uważam, że jest to ugrupowanie, które chce dobrze dla naszego narodu. Nie jest tak, jak próbują to przedstawić niektórzy: że to partia która się kłóci, która w zasadzie szuka zwad, ja nic podobnego nie zauważyłem. Tam są ideowcy, którzy chcą poprawy warunków życia i zmiany systemu myślenia społeczeństwa. I to spowodowało moje zapisanie się do PiS-u i działanie w tej organizacji.

– Niedawno z inicjatywy PiS obniżono wynagrodzenia samorządowców o 20 procent i wynagrodzenie prezydenta Kędzierzyna-Kola to obecnie, bez dodatków, około ośmiu tysięcy zł. Pan zawodowo jest dyrektorem jednostki Infrastruktura w Grupie Azoty ZAK S.A. i domyślam się, że pańska pensja jest dużo wyższa. Zatem trudno mówić w pańskim przypadku o finansowej motywacji kandydowania.
– Nie robię tego dla pieniędzy, ale z pobudek czysto ideowych. Są różni ludzie w społeczeństwie, jedni potrafią sobie doskonale radzić rozpychając się łokciami, a ich majętność jest dosyć dobra, ale są również ludzie którzy mają niższe wykształcenie i normalnie uczciwie i ciężko pracują na swój chleb, którzy nie mają siły przebicia i tym ludziom trzeba pomagać. Całe społeczeństwo ma szansę korzystania z dobrych zmian i powinno z nich korzystać. Te dobre zmiany nie są przeznaczone dla wybranych, ale dla nas wszystkich. Dlatego moja kandydatura na Prezydenta miasta Kędzierzyn-Koźle nie jest związana z wypłatą. Czynnik materialny w moim przypadku jest nieistotny, bardziej kieruje mną chęć niesienia szeroko pojętej pomocy i wsparcia dla mieszkańców naszego miasta. Wybory to w zasadzie takie żniwa demokracji, każdy z nas ma szansę podjąć decyzję i uświadomić sobie, czy to co dzieje się obecnie jest przez nas akceptowane, czy chcemy lepszych zmian oraz przyjaznego urzędu i urzędników, do których można przyjść, pogadać, przedstawić jakiś problem, pomysł i powiedzieć o co chodzi. Nie znaczy to, że prezydent czy urzędnik będzie w stanie pomóc każdemu, ale zaznajomi się z jego problemem i ewentualnie doradzi co można w tym wypadku zrobić. Nie można tworzyć barier i opinii, że pracownicy urzędu to jakaś elita, wyjątkowa grupa ludzi. Wracając jednak do pieniędzy uważam, że zarobki prezydenta nie są przecież takie, żeby nie można było za nie żyć. Moim zdaniem wynagrodzenie Prezydenta Miasta jest na dobrym poziomie i wiele osób chciałoby mieć takie wynagrodzenie. Najważniejsze dla mnie jest działanie pro społeczne oraz umożliwianie mieszkańcom naszego miasta przebudowania swojej ojczyzny tu na miejscu, abyśmy nie musieli wyjeżdżać i szukać szczęścia gdzieś daleko.

– Na co dzień zarządza pan infrastrukturą w Azotach, to doświadczenie z pewnością przyda się w wypełnianiu funkcji prezydenta, a jakie ma pan przygotowanie w pozostałych aspektach, np. znajomości prawa samorządowego, nie mając bezpośrednich doświadczeń w tym zakresie?
– Uważam, że brak tego doświadczenia może być bardzo dużą zaletą, dlatego że podejdę do nowych obowiązków bez żadnego negatywnego bagażu doświadczeń. Ponadto chciałbym zapoznać się z każdym obszarem pracy Urzędu, realizowanymi tematami, zakresem obowiązków pracowników i co rzeczywiście robią. Chcę być dla ludzi, nie chcę tworzyć barier i ograniczeń w kontakcie z moją osobą, w związku z powyższym, żeby dogłębnie poznać specyfikę pracy w urzędzie chciałbym wysłuchać każdego pracownika, co ma do powiedzenia w kwestii pracy i współpracy z prezydentem, co mu przeszkadza w obecnie funkcjonującym systemie i co chciałby zmienić, żeby wspólnie wypracować standardy i poprawić jakość ich pracy. To bardzo ważne, ponieważ w pracy spędzamy jedną trzecią naszego życia więc komfort i poczucie bezpieczeństwa są bardzo istotnymi elementami w życiu zawodowym człowieka. Co do znajomości przepisów prawa i specyfiki funkcjonowania Urzędu uważam, że ciężką pracą wszystkiego można się nauczyć i wszystko zrealizować. Nie zawsze byłem pracownikiem Grupy Azoty ZAK S. A., w przeważającej większości mojej aktywności zawodowej pracowałem w trochę innym i mniej przyjaznym świecie, który miał realne problemy. Przez lata prowadziłem własną działalność gospodarczą, pracowałem również w innych firmach i muszę stwierdzić z perspektywy czasu, że nie zawsze był to lekki kawałek chleba. Moje dość bogate doświadczenie zawodowe pokazało mi, że każdy schemat pracy jest inny i chodzi o to, żeby z jednej strony miasto działało jak sprawna firma, ale nie należy go postrzegać jako firmy, która będzie generowała tylko i wyłącznie zyski. Tak jak powiedziałem wcześniej: są różni ludzie i różne obszary działania urzędu, do jednych rzeczy trzeba dopłacać i wspierać je, a inne należy właściwie wykorzystywać. Istnieją również obszary, na których można dobrze zarabiać. Przy czym pod pojęciem „zarabiać”, nie należy rozumieć wyprzedaży mienia. Jest tysiące innych sposobów na realizację strony przychodowej w mieście.

– Co przede wszystkim zamierza pan zrobić i na co ukierunkować swoje działania jako prezydent Kędzierzyna-Koźla?
– Po pierwsze zamierzam skorzystać z szerokiego strumienia pieniędzy, jakie rząd chce przeznaczyć na tę strukturę lokalną. I nie jest to żadne oszustwo, jak się próbuje ludziom wmówić, bo skoro rząd oferuje konkretną pomoc np. w budowie mieszkań, to grzechem byłoby z tego nie skorzystać. Już kiedyś hasłowo zaprezentowałem koncepcję „blok w rok”. Wyborcy mają prawo rozliczać obiecanki: radnych i prezydenta, ale na pewno wzniesienie pierwszego budynku mieszkalnego po dwóch latach i następnie przyjęcie tempa „blok w rok” jest wykonalne w stu procentach, mimo że niektórzy próbują to wyśmiewać. Podobnie jest z rządowym programem „Czyste powietrze”, o którym mówią też moi kontrkandydaci w tych wyborach. Faktem jest, że rząd daje duże dotacje na termomodernizację budynków, z czego w Kędzierzynie-Koźlu będzie mogła skorzystać głównie biedniejsza część społeczeństwa. Mogę się już pochwalić, że mam zapewnienie Ministra ds. walki ze smogiem Piotra Woźnego o planowanym dużym wsparciu finansowym w programie pilotażowym, którego częścią będzie nasze miasto. Pieniądze można też pozyskać na inne cele ze spółek miejskich, tylko trzeba dokonać racjonalizacji wydatków. Spółki miejskie zawsze się utrzymają, bo na to składają się mieszkańcy wszystkich osiedli, natomiast trzeba zobaczyć, czy wydatki są tam prowadzone racjonalnie. Wiem, że nie w każdej ze spółek miejskich tak jest. To co musi być wydawane, wydawajmy, ale to co można zaoszczędźmy i przeznaczmy te pieniądze na np. na uzbrojenie dodatkowych terenów, gdzie będziemy próbowali skutecznie – a nie jak do tej pory wirtualnie – poprzez spółki działające w mieście – sprowadzać inwestorów. Przykładowo: będzie inwestor, będziemy zmieniali plan zagospodarowania przestrzennego, szukając miejsca, w którym będzie można ulokować jego działalność. Reasumując: racjonalizacja wydatków w spółkach miejskich i to taka uczciwa dla obu stron, dzięki czemu pieniądze będzie można lokować w innych miejscach, zgodnie z oczekiwaniami mieszkańców. Nie mówiąc o rzeczach oczywistych, takich jak nasadzanie drzew, bo to będziemy robili, a na pewno nie będziemy ich wycinali barbarzyńsko i na masową skalę, jak to ma miejsce w chwili obecnej. Nie będziemy zwężali też istniejących dróg.

– To przytyk do działań obecnej prezydent i jej poprzedników?
– Aleja Jana Pawła II wygląda jak wygląda, ale podobnie jak wielu mieszkańców zakładamy że miasto będzie się rozwijało, a nie kurczyło. W efekcie mieszkańcy narzekają, że w godzinach szczytu nigdy nie było takich korków. Główne ulice może wyglądają inaczej, ale podobny efekt można było osiągnąć bez ich zwężania. W rezultacie każda zepsuta śmieciarka czy jeżdżąca w sobotę po ulicach zamiatarka powoduje uciążliwe korki.

– Mieszkańcy oczekują rozwiązania problemu występowania pików benzenu. Ma pan w tym przedmiocie jakieś rozwiązania?
– Tak. Zamierzam skutecznie rozprawić się z benzenem. Uważam, że można za pomocą aparatury pomiarowej sprawnie dojść do truciciela. Trzeba tylko chcieć to zrobić. Jestem zwolennikiem powołania Laboratorium Kędzierzyn-Koźle, które się tym problemem dla nas, mieszkańców zajmie. Nawet odpłatnie. Mam wsparcie w tym pomyśle we władzach centralnych. Szczegóły podam 11 października o godzinie 14.

REKLAMA . . . . . .



Protection Plugin made by Web Hosting