W Kazachstanie mamy całkiem niemałą Polskę

Rozmowa z Violettą Porowską, wicewojewodą opolską.

– Niedawno wróciła pani z Kazachstanu gdzie odbyły się wybory parlamentarne. Pojechała pani przyjrzeć się wyborom?
– Byłam jedną z tysiąca niezależnych obserwatorów wyborów parlamentarnych w Kazachstanie i trzeba zaznaczyć, że w lokalach wyborczych poza gośćmi z zagranicy byli także lokalni mężowie zaufania. Były to osoby, co zrozumiałe rodem z partii politycznej oraz ludzie na przykład z rad dzielnicowych. Świadczy to o wadze tych wyborów dla Kazachów.

– W jakim rejonie Kazachstanu pełniła pani swoją rolę?
– Byłam w mieście Ałmaty, drugim co do wielkości i znaczenia mieście Kazachstanu, natomiast najbardziej ludnym, gdyż mieszka tam ponad 2 miliony obywateli.

– Skąd zapotrzebowanie na zagranicznych obserwatorów w Kazachstanie?
– Obserwatorzy pojawiają się wtedy gdy w jakimś kraju istnieje jakaś wątpliwość czy zasady demokracji będą szanowane.

– Jakie są pani wrażenia z obserwacji przebiegu głosowania?
– Osobiście będąc na miejscu nie mogę nic zarzucić w kwestiach przejrzystości i sposobowi głosowania. Już sama liczba obserwatorów pokazuje, że do wybory odbywały się rzetelnie. W jednym z większych lokali w którym byłam było ich aż czterdziestu ośmiu, a w takim malutkim okręgu osiedlowym było nas aż 16 osób. Właściwie to obserwatorów było więcej niż członków komisji wyborczej. Działacze z partii opozycyjnej tak dokładnie pilnowali urn wyborczych, że siedzieli przy niej i skrupulatnie odnotowywali każdy oddany głos by potem skonfrontować ich liczbę z protokołem. Bez problemu można było filmować cały proces głosowania. Wszystko całkowicie przejrzyste.

– Wygląda to na modelowy przykład demokracji. Skąd zatem jakieś sygnały o nieprawidłowościach?
– Mogę mówić tylko o tym co widziałam. Ze słyszenia wiem, że były sygnały z OBWE o nieprawidłowościach, ale na pytania czy to obserwatorów, czy też mediów o wskazanie konkretnych przykładów, to odpowiedzi już się nie pojawiały. W internecie pojawiały się jakieś filmiki, ale nawet sami internauci demaskowali manipulacje. Obserwatorzy, z którymi rozmawiałam, krytykowali owszem, ale nie sam proces głosowania, a proces wyłaniania kandydatów biorących udział w wyborach. Ale to już inna historia.

– W Kazachstanie mieszka sporo Polaków. Miała pani możliwość spotkać się z tamtejszą Polonią?
– W Kazachstanie mieszka około 40 tysięcy Polaków, choć ta liczba możliwe że jest niższa, gdyż wielu decyduje się na powrót do ojczyzny. W samej Ałmacie żyje 2 tysiące naszych rodaków. Od samego początku mojej wizyty opiekował się mną Oleg Czerwiński, który jest szefem Polonii w Kazachstanie. Jestem mu bardzo wdzięczna za tę pomoc i cenny kapitał informacji o Polonii. Także moja polonijna tłumaczka pani Swietłana, czuła tego ducha polskości i potrafiła odpowiednio przetłumaczyć moje odpowiedzi na pytania tamtejszych mediów.

– Jak wygląda pielęgnowanie polskości wśród Polonii?
– Przede wszystkim bardzo dobrze mówią po polsku. Znają polskie realia i są na bieżąco z wydarzeniami w Polsce. Chętnie pomagają polskim przedsiębiorcom i turystom, których coraz więcej odwiedza Kazachstan. Zdarzyło się nawet, że Oleg Czerwiński tłumaczył jednemu z miejscowych restauratorów na jego prośbę kartę dań ze względu na często pojawiających się turystów z Polski. To taki skromny przykład, że polskość w Kazachstanie ma się dobrze. Zdziwiło mnie, że cudowny Kanion Szaryński odwiedza każdego roku 2 tys. Polaków, a opiekujący się nim pracownicy parku narodowego (często narodowości liguryjskiej) znają kilka polskich zdań. To pewnie efekt bezpośrednich połączeń samolotowych z Warszawy do Nur Sułtanu.

– Czy to oznacza, że Polakom jest tam dobrze i tylko nieliczni chcą się przesiedlić do Polski?
– Z tym bywa różnie, zwłaszcza gdy poprzez różnego rodzaju więzi dochodzi do asymilacji z Kazachami. Trzeba podkreślić, że w Kazachstanie zamieszkuje około 130 różnych narodowości. Bez wielkiej tolerancji, szacunku i umiłowania do poszanowania różnic narodowościowych i kulturowych nie byłoby takiego spójnego państwa jakim jest Kazachstan. Z tego też powodu Polakom żyje się tam stosunkowo dobrze. Trzeba podkreślić, że to Kazachowie po II wojnie światowej bardzo pomogli Polakom. W Kazachstanie jest dużo polskojęzycznych szkół, które się normalnie rozwijają co pokazuje szacunek do innych narodowości. Z tych względów decyzja o powrocie do Polski nie jest łatwa. Zdarzyło się, że dwie rodziny które przesiedliły się do Polski, wróciły z powrotem. Są to oczywiście bardzo rzadkie sytuacje. Sami Polacy w Kazachstanie w większości zapewniają, że chcą kultywować polskość, ale chcą żyć na miejscu.

– Ale pani jako przedstawiciela rządu umożliwia chętnym powrót do Polski?
– Tak. Oczywiście. Dysponujemy rządowym programem wsparcia dla repatriantów i Polacy w Kazachstanie bardzo dobrze się w tym orientują. Ten program dotyczy także gmin w Polsce tak by mogły się przygotować na przyjęcie repatriantów czyli chodzi tu o mieszkania, naukę języka polskiego i innych działań aklimatyzacyjnych. Także ja zachęcam naszą Polonię do powrotu do Polski, choć tak jak wspomniałam zdaję sobie sprawę, że dla wielu jest to trudna decyzja.

– Dziękuję za rozmowę
– Dziękuję

Pytał: Leszek Stański

REKLAMA . . . . . .



Protection Plugin made by Web Hosting