Miasto się wyludnia. Znów jest nas mniej niż rok temu

Pod koniec minionego roku Kędzierzyn-Koźle zamieszkiwało zaledwie 57.360 osób. Jesteśmy bliscy utraty statusu „miasta prezydenckiego”.

Tylko 57.360 to o ponad 600 mieszkańców, czyli jeden procent mniej niż rok wcześniej. I to pomimo widocznego na kozielskiej porodówce, największego od wielu lat baby boomu.
Z wyludnianiem boryka się wiele miast, ten trend można jednak powstrzymać.

– Ludzie wreszcie przestali wyjeżdżać z Opola! Saldo migracji pierwszy raz od 20 lat na plus! – ogłosił z radością w ubiegłym roku prezydent Arkadiusz Wiśniewski. Stolica naszego regionu przez dwie dekady z roku na rok traciła mieszkańców, tylko w latach 2005-2009 ubyło tam łącznie 2,5 tys. ludzi. W 2016 wreszcie mieszkańców przybyło. Wprawdzie tylko o 84 osoby, ale to i tak fakt godny odnotowania. Czy będzie to tendencja trwała, zobaczymy w kolejnych latach, warto jednak pokazać przykład Opola jako pozytywny wzorzec dla Kędzierzyna-Koźla, dowodzący że odpływ mieszkańców powodowany faktem, że więcej osób umiera lub wyjeżdża, niż się rodzi lub decyduje na osiedlenie w danej miejscowości – można powstrzymać.
W Opolu mają nadzieję na trwałe odwrócenie trendu, ale trzeba też przyznać, że tamtejsze władze robią bardzo wiele, by miasto było coraz atrakcyjniejsze do życia. Dotyczy to przede wszystkim sfery gospodarczej, gdyż funkcjonująca w Opolu strefa ekonomiczna niemal w całości wypełniła się już firmami i tylko za kadencji prezydenta Wiśniewskiego powstało tam kilkaset nowych, w dużej mierze nowoczesnych i dobrze płatnych miejsc pracy. W ślad za tym idzie bogata oferta kulturalno-rozrywkowa i gastronomiczna, sprawiająca że Opole jest tętniącym życiem miastem, sprawiającym wrażenie jeszcze większego niż jest w rzeczywistości.

Jak na tym tle wypada Kędzierzyn-Koźle? Opustoszałe już po godzinie 17.00 ulice to rezultat trwającej od wielu lat, katastrofalnej polityki samorządowej, której kluczowym elementem jest kompletna niemoc w pozyskiwaniu inwestorów. Ich brak powoduje, że nasze miasto już od kilku lat nie ma nawet 60 tysięcy mieszkańców, a liczba ta cały czas spada w tempie grubo ponad 500 osób rocznie.

Nie inaczej było w roku 2017, w trakcie którego od 1 stycznia do 31 grudnia ubyło nam 619 „dusz”.
Tendencja jest tak wyraźna, że jeśli nie ulegnie odwróceniu, już za kilka, a najwyżej kilkanaście lat zamiast prezydenta wybierać będziemy burmistrza, gdyż liczba mieszkańców będzie mniejsza niż 50 tysięcy wymagane dla tzw. miast prezydenckich.

Kluczem do odwrócenia tego trendu jest ożywienie gospodarcze. Pewną nadzieję na to daje zapowiedź budowy w Zakładach Azotowych Kędzierzyn instalacji zgazowania węgla, która może oznaczać atrakcyjne miejsca pracy. To jednak perspektywa kilku lat, a działać trzeba tu i teraz. Największa odpowiedzialność spoczywa na prezydent miasta Sabinie Nowosielskiej lub jej następcy. Nowosielska ubiegając się o prezydenturę w 2014 roku zapewniała, że jako osoba wywodząca się „z biznesu” ma odpowiednie kontakty i doświadczenie, by zainteresować poważne firmy inwestowaniem w Kędzierzynie-Koźlu.

REKLAMA



Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *

Protection Plugin made by Web Hosting