Kędzierzyńskie lasy zamierają. Szykują się kolejne wycinki

Powodem jest susza i szkodniki, które niszczą drzewostan. Ma on jednak zostać odtworzony.

W ostatnich dniach w internecie pojawiło się sporo zdjęć okolic niewielkiego jeziora na osiedlu Kuźniczki. Mieszkańcy zwrócili uwagę na masowe wycinki jakie mają tam miejsce. Narzekają, że urokliwa okolica straciła swój niepowtarzalny wygląd.

To jednak nie tylko problem Kuźniczek. Masowe wycinki mają miejsce także na innych terenach powiatu. Część związana jest z planową gospodarką leśną, ale niektóre podyktowane są faktem, że nasze lasy poważnie chorują.

Susza, która trwa od kilku lat, mocno dokucza drzewom. W 2019 roku brzozy już w lipcu zaczęły zrzucać liście. To naturalne zjawisko – w ten sposób w czasie stresu drzewa ograniczają wyparowywanie wody. Buki przebarwiały się na nienaturalny, czekoladowy kolor. Leśnicy zaczęli przygotowywać się na najgorsze, że wiosną drzewa te nie wypuszczą nowych liści i uschną. Niestety, obawy były uzasadnione – część brzóz w ogóle nie wypuściła liści, część zdołała wypuścić tylko pojedyncze, ale większość wznowiła wegetację.

Podobnie było z bukami – część nie przetrzymała stresu spowodowanego brakiem wody, na części drzew widać było zamarłe gałęzie, zwłaszcza w górnych fragmentach koron.

Susza stwarza problemy nie tylko gatunkom liściastym, cierpi również królowa polskich lasów – sosna, powszechnie uważana za odporną na suszę. Co ciekawe, z powodu suszy drzewa cierpią bardziej na siedliskach wilgotnych, a te rosnące na najbardziej jałowych obszarach radzą sobie zdecydowanie lepiej. Wynika to z przyzwyczajenia roślin do warunków środowiska i ograniczonej tolerancji zmian. Nagła zmiana warunków środowiskowych jest dla nich szokiem i może negatywnie wpływać na wegetację.

Wymieranie lasów to nie tylko problem Kędzierzyna-Koźla. Dotyczy również nadleśnictw: Opole, Strzelce Opolskie, Prószków, Tułowice, Turawa, Kup, Brzeg i Kluczbork. Cierpią głównie drzewostany starsze (bliskorębne i rębne), sadzone jeszcze w pierwszej połowie XX w., kiedy w wielu miejscach teren był bardziej podmokły, a wody gruntowe znacznie wyżej niż obecnie.

– Sosny nie miały potrzeby budowania palowego systemu korzeniowego. Zatem przypomina on bardziej system świerkowy – płaski. Po obniżeniu poziomu wód gruntowych i pojawieniu się suszy, drzewa straciły dostęp do wody, a grzyby i szkodniki dopełniają dzieła zniszczenia – wylicza Wiesław Kucharski, dyrektor RDLP w Katowicach.

Aby nie doszło do masowej gradacji szkodników, zasiedlone drzewa były przez leśników sukcesywnie usuwane. Tylko w Nadleśnictwie Prószków w pierwszych miesiącach 2016 r. usunięto około 12 tys. m sześc. posuszu sosnowego. W innych nadleśnictwach Opolszczyzny usunięty posusz sięgał w początkowym etapie walki również kilku tysięcy m sześc. w każdym z nich.

Liliana Armatys, naczelnik Wydziału Ochrony Lasu RDLP w Katowicach zwraca uwagę, że kluczowym okresem dla występowania posuszu sosny na Opolszczyźnie była susza latem 2015 r. Ówczesna średnia wielkość opadów deszczu w okresie czerwiec – sierpień, to około 60 litrów na metr kwadratowy. Osobom, które nie zajmują się gospodarką leśną wydawać się może, że to przecież nie tak mało. Dla leśników taka ilość opadów latem, to prawdziwy dramat.

– Wystarczy powiedzieć, że aby lasy, w tym sosnowe, rozwijały się prawidłowo, optymalna ilość opadów w nadleśnictwach dotkniętych skutkami posuchy powinna być wówczas większa o… 250 litrów na metr kwadratowy. Jeśli dodamy do tego utrzymujące się aż do września wysokie temperatury, przekraczające wówczas 30 st. C, to mamy kompletny obraz negatywnego zjawiska pogodowego, jakie wystąpiło w całej Polsce – dodaje Liliana Armatys.

REKLAMA



Protection Plugin made by Web Hosting