Co z wyborami prezydenckimi w Kędzierzynie-Koźlu?

Komisje wyborcze były już praktycznie skompletowane. Epidemia może jednak zniechęcić wielu ich członków do przyjścia do pracy przy wyborach. Poseł Kamil Bortniczuk tonuje nastroje i zapewnia, że kwestia organizacji wyborów 10 maja jest otwarta.

Ta sprawa rozgrzewa tysiące mieszkańców Kędzierzyna-Koźla i miliony Polaków w całym kraju. Szefostwo Prawa i Sprawiedliwości przekonuje, że państwo powinno być gotowe do przeprowadzenia wyborów prezydenckich 10 maja. Opozycja alarmuje z kolei, że naraża to na potężne niebezpieczeństwo wszystkich wyborców oraz osoby biorące udział przy organizacji.

Pojawiły się także sygnały, że organizacja wyborów może być po prostu niemożliwa za niecałe 1,5 miesiąca. Epidemia mogłaby zniechęcić wielu ich członków do przyjścia do pracy przy wyborach. Jak ustalił portal tygodnik7dni.pl bezpośrednio przed jej wystąpieniem, chętnych do udziału w komisjach wyborczych w samym mieście Kędzierzyn-Koźle było bardzo dużo.

Praktycznie był komplet jeśli chodzi o poszczególne komisje. Pojawiły się jednak głosy, że ugrupowania partyjne wystawiające swoich kandydatów do komisji prawdopodobnie będą chciały się z tego wycofać w trosce o bezpieczeństwo swoich ludzi.

Prezydentowi miasta co prawda przysługuje prawo wyznaczenia z urzędu osób do komisji, jednak one nie mają obowiązku zastosowania się i przyjęcia na siebie takiego obowiązku. Ponadto wielu samorządowców w Polsce już próbuje sprzeciwiać się organizowaniu wyborów, a za główny argument podają właśnie bezpieczeństwo członków komisji wyborczych. W niektórych przypadkach takie deklaracje nakierowane są na konkretny odbiór medialny i mają za zadanie publiczne okazanie niechęci do obozu władzy.

W przypadku odmowy organizacji wyborów przez samorządowców wojewoda może wprowadzić komisarza, który przeprowadzi je za wójta, burmistrza czy prezydenta. Z tym, że upieranie się przy organizacji wyborów w sytuacji, gdy epidemia nie ustąpi, odbije się bardzo negatywnie na notowaniach władzy. Nie wspominając o tym, że faktycznie może zagrażać osobom biorącym w nim udział.

Spór o przeprowadzenie wyborów 10 maja rozgrzewa wielu polityków. Politycy obozu rządzącego raczej starają się jednak studzić atmosferę.

– Na dzisiaj stan prawny jest taki, że wybory są rozpisane na 10 maja, jednak jeżeli po świętach Wielkanocnych nadal będzie się utrzymywał stan epidemii, i nic nie będzie wskazywało na to, aby do 10 maja sytuacja miała się unormować – wówczas w mojej ocenie zapadnie decyzja o wprowadzeniu stanu klęski żywiołowej, co będzie skutkowało przesunięciem terminu wyborów na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dzisiaj najważniejsza jest walka o zdrowie i życie Polaków oraz ochrona polskich firm, a tym samym miejsc pracy. Wybory to na dzisiaj kwestia absolutnie małej wagi – mówi Kamil Bortniczuk, poseł na sejm z partii Porozumienie.

Jak mówią z kolei eksperci, organy publiczne zobowiązane są do zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom, a obowiązujące podczas epidemii ograniczenie kontaktów i spotkań to obowiązek, którego trzeba przestrzegać.

– Jeśli wybory będą zorganizowane w obecnej sytuacji, to nie sposób ich przestrzegać – mówi Dr hab. Bartłomiej Michalak, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, specjalista prawa wyborczego i procedur decyzyjnych.

REKLAMA . . . . . .



Protection Plugin made by Web Hosting